niedziela, 29 listopada 2009

EICMA

Co ciekawe, w tym roku, na targach EICMA zabrakło dwóch istotnyh graczy na rynku światowym, a mianowicie Hondy i Yamahy. Firmy te, postanowiły, że nie wezmą udziału w targach, tłumacząc swoje zachowanie kryzysem światowym.
Jednak nie tylko te firmy, miały problemy na tegorocznych targach.

EICMA


Autorem artykułu jest Janek Kos




EICMA, to nazwa międzynarodowych targów, jakie odbywają się co roku we Włoszech, a konkretnie w Mediolanie. Miasto to bowiem słynie nie tylko z mody światowej, ale i innych istotnych wydrzeń, jakimi są właśnie targi motocyklowe EICMA.
W 2009 roku, miały one miejsce 10 listopada.

EICMA, to nazwa międzynarodowych targów, jakie odbywają się co roku we Włoszech, a konkretnie w Mediolanie. Miasto to bowiem słynie nie tylko z mody światowej, ale i innych istotnych wydrzeń, jakimi są właśnie targi motocyklowe EICMA.
W 2009 roku, miały one miejsce 10 listopada. Całemu wydarzeniu towarzyszył szereg licznych przygotowań. Każda firma bowiem, chciała zaprezentować się jak najlepiej, przy tak licznej konkurencji, jaką można spotkać na targach EICMA.
Targi te, służą również pokazaniu skuterów i quadów, jednak główną atrakcję każdego roku, stanowią tam motocykle.
Co ciekawe, w tym roku, na targach EICMA zabrakło dwóch istotnyh graczy na rynku światowym, a mianowicie Hondy i Yamahy. Firmy te, postanowiły, że nie wezmą udziału w targach, tłumacząc swoje zachowanie kryzysem światowym.
Jednak nie tylko te firmy, miały problemy na tegorocznych targach. Inne firmy, również nie były w stanie zaprezentować wszystkich swoich modeli, jakie zamierzają wprowadzić do sprzedaży w 2010 roku. Taka sytuacja miała miejsce na stoisku firmy Suzuki, która pokazała tylko część swoich produktów.
Jedynym stoiskiem azjatyckim, jakie wzbudziło większe zainteresowanie, było w tym roku Kawasaki. Inne niewile różniły się od poprednich, nie wprowadzając nowej oprawy.
Jednak szczególnie dobrze, zaprezentowały się marki takie jak Ducati, Moto Guzzi, BMW, KTM, czy też MV Agusta.
Zaprezentowano także model hiszpańskiej, legendarnej Ossy, a także Vespy, jeśli chodzi o skutery.
Te dwa modele znanych firm stanowią kwintesencję całości wydarzenia, bowiem to od nich wiele lat temu rozpoczęto produkcję motocykli i skuterów, pociągającą za sobą kolejne modele.
Motocykle proponowane na rok 2009 są lżejsze, mają mocniejsze silniki, zachwycają swoim wyglądem, podobnie jak hostessy towarzyszące imprezie. EICMA bowiem, nie byłaby tak atrakcyjna, gdyby zabrakło na niecj kobiet, stanowiących całą oprawę tego najważniejszego wydarzenia związanego z motocyklami.
Jak wiadomo każda impreza wymaga odpowiedniej oprawy. Taką oprawę zawsze posiada EICMA. To, co charakteryzuje EICMĘ, to wspaniale przygotowane stoiska oraz modelki, niejednokrotnie cieszące się tak dużą popularnością, jak same motocykle, które prezentują.
EICMA stanowi zatem idealną imprezę dla męskiej części świata.
Z jednej strony bowiem, mamy tu do czynienia z nowinkami techniczynymi, takimi jak motocykle czy inne wynalazki tego typu, a z drugiej całemu wydarzeniu towarzyszą wspaniałe kobiety, dopełniające swoją urodą i wdziękiem całej imprezy.
EICMA to jak na razie jedyne wydarzenie związane z motocyklami, na jakie z całą pewnością warto przyjść, by później nie żałować.


---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 28 listopada 2009

Prawo jazdy

Prawo jazdy od 21 lat


Autorem artykułu jest Joszka




Założenia do projektu ustawy o kierujących pojazdami, które 17 listopada przyjęła Rada Ministrów, mają na celu poprawić bezpieczeństwo na drogach, poprzez podniesienie kwalifikacji kierujących oraz wprowadzenie dyrektyw Unii Europejskiej dotyczących prawa jazdy.


Nowości jest sporo. Dzięki nim mają się pojawić nowe kategorie prawa jazdy. AM, które będzie upoważniać 14-latków do kierowania motorowerami, oraz A2, które będzie można uzyskać w wieku lat 18, a uprawniać będzie do jazdy motocyklem o mocy nie przekraczającej 35 kW i stosunku mocy do masy własnej nie przekraczającej 0,2 kW/kg. Jedną z ważniejszych zmian wydaje się być przesunięcie wieku, w którym upragnione prawo jazdy będzie można uzyskać. Kategorię A zamiast w wieku lat 18, będzie można uzyskać dopiero po ukończeniu 24 lat. Kategoria C, będzie możliwa do uzyskania po 21-ym roku życia, a nie jak do tej pory po osiągnięciu pełnoletności. Natomiast o kategorię D, będzie się można starać gdy skończymy 24 lata, a nie 21. Instruktorzy oraz egzaminatorzy też łatwiejszego życia mieć nie będą, bowiem będą zobowiązani do corocznych szkoleń, które będą miały na celu podnosić ich kwalifikacje. Prawo ureguluje także pojazdy czterokołowe typu „quad”, poprzez dopisanie ich do określonych i istniejących już kategorii prawa jazdy. Nowe zasady wprowadzą również nadzór nad nowo upieczonymi kierowcami. M.in. osoby, które uzyskają prawo jazdy kategorii B, przez dwa lata będą jeździły, na okresie próbnym. Aby zmniejszyć korupcje, będzie istniał obowiązek zatrudnienia egzaminatora na pełnym etacie w ośrodku wojewódzkim, aby pracujący czuł się związany z miejscem pracy. Dodatkowe zajęcia będzie mógł on podjąć tylko wtedy, gdy zgodzi się na to dyrektor wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego. Zmieni się także wygląd prawa jazdy. Wprowadzony zostanie inny wzór. Wszyscy będą musieli wymienić swoje dokumenty na nowe.


Zmian jest sporo. Czy okażą się trafione, będzie można w pełni ocenić gdy wejdą w życie. Biorąc jednak pod uwagę ilość młodych osób ginących na drogach przez brawurę i młodzieńczą głupotę, zmiana wieku uzyskania prawa jazdy, oraz okres próbny dla kierowcy, wydają się być bardzo dobrymi i trafionymi zmianami.



---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 25 listopada 2009

Volkswagen zza miedzy

Jestem po pierwszym przegladzie Polo, który mnie kosztowal jedyne 700zl a co za te cene dostalem? wymiane oleju i sprawdzenie czy wszystko jest w porządku. Cena uzywania nowego samochodu wbrew pozorom nie jest tania bardzo drogie ubiezpieczenie autocasco plus obowiazkowe przeglady w autoryzowanej stacji. Jeżeli nie chcemy być lupieni przez autoryzowane stacje i ubezpieczycieli, moze warto wybrac sie po uzywanego Volkswagena do niemiec?

Sprowadzanie samochodu zza granicy. Podstawowe wskazówki.


Autorem artykułu jest Radosław Taraszka




Ceny samochodów sprowadzanych zza granicy zarówno tych używanych jak i nowych stale spadają i coraz bardziej opłacalnym wydaje się zakupienie samochodu właśnie przywiezionego do Polski.

Wielu z nas na pewno myślało już o takiej inwestycji i związanych z nią kosztów, wysiłku okresu oczekiwania, problemów z zarejestrowaniem, a wszystko to w aspekcie opłacalności całego przedsięwzięcia. Samochody zza granicy, a szczególnie te używane są zdecydowanie tańsze niż ich odpowiedniki zarejestrowane w kraju. Rejestracja samochodu.


Niska cena bierze się z kilku podstawowych powodów ; niższa akcyza, nasycenie rynku samochodowego, wysoka konkurencja oraz brak popytu na samochody używane. Duża część samochodów używanych przeznaczonych do sprzedaży znajduję swoich właścicieli w krajach takich jak Polska, Czechy, Słowacja, a coraz częściej też Ukraina, czy Rosja.
Dobrze utrzymany pojazd sprowadzony zza granicy jest naprawdę interesującym rozwiązaniem dla potencjalnych nabywców, szczególnie, jeśli nie zależy nam aż tak bardzo na zakupie samochodu „od nowości". Trzeba jednak pamiętać, że ocena stanu technicznego powinna zostać przeprowadzona w warsztacie samochodowym dysponującym odpowiednimi instrumentami. Rejestracja pojazdu.
Jeżeli nie mamy takiej możliwości, to powinien to ocenić ktoś kto na co dzień zajmuje się samochodami.
Najwięcej niespodzianek może nas czekać wśród samochodów sprowadzanych przez profesjonalne firmy zajmujące się tego typu działalnością, ponieważ w celu jak najwyższego zarobku często po bardzo niskich cenach kupują samochody powypadkowe, które są następnie już w kraju przywracane do życia i „wyklepywane". Najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście osobiste wybranie się do kraju, w którym mamy zamiar znaleźć samochód dla nas, ale jeśli nie mamy takiej możliwości, to powinno się przeglądnąć fora samochodowe i poszukać informacji na temat konkretnego importera.


---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 24 listopada 2009

Samochód do ćwiczeń

Pojazd ten to mała przenośna siłownia. Na czym będzie można poćwiczyć? A chociażby na steperze czy maszynie wioślarskiej. Wydaje się niemożliwe, ale jednak jest to wykonalne. Wytwarzana przez nas energia mechaniczna, będzie zamieniana w energię elektryczną.

Samochód do ćwiczeń


Autorem artykułu jest Joszka




Kiedyś pięciominutowy spacer do sklepu nie stanowił dla nas wyzwania. Teraz taką odległość wolimy pokonać samochodem. To zdecydowanie nie sprzyja środowisku i naszej figurze. Brak ruchu wpływa na dodatkowe zaokrąglenia. Jednak projektanci samochodów dbają o swoich klientów. O czym mowa? O nowym projekcie „Gym Car".

Da Feng (absolwent Coventry University in Britain) zaprojektował samochód przyszłości. Posiada on silnik elektryczny oraz specjalną baterię, która ładowana jest w dość nietypowy sposób. Dlaczego nietypowy? Ponieważ możemy to porównać z jazdą na rowerze. Mianowicie kierowca by móc się przemieścić, musi wykonać określone ćwiczenia fizyczne. Pojazd ten to mała przenośna siłownia. Na czym będzie można poćwiczyć? A chociażby na steperze czy maszynie wioślarskiej. Wydaje się niemożliwe, ale jednak jest to wykonalne. Wytwarzana przez nas energia mechaniczna, będzie zamieniana w energię elektryczną.


Czy samochód będzie produkowany na szeroką skalę? Raczej nie. Ciekawe jednak, czy znalazłby się ktoś chętny na jazdę takim pojazdem. O ile mistrzowie fitnessu pewnie problemów z prowadzeniem auta by nie mieli, a znając życie opracowaliby dodatkowo całą gamę "cudownych" ćwiczeń, które pomogą nam wyrzeźbić sylwetkę i osiągać lepsze wyniki w prowadzeniu samochodu, o tyle przeciętny zjadacz chleba mógłby napotkać kilka utrudnień i niekoniecznie mieć ochotę na morderczy trening w drodze do sklepu po bułki. Ciekawe też jaką maksymalną prędkość taki samochód mógłby osiągać...Nie zmienia to jednak faktu, że trudno jest chyba sobie wyobrazić dyrektora poważnej firmy "pod krawatem" po takim maratonie do biura.
Jedno jest pewne. Ekolodzy na pewno pomysł pochwalają.


P.s. Jakby nie patrzeć prekursorem w tej dziedzinie jest bezapelacyjnie Fred Flinston. Ewidentnie wyprzedzał swoją epokę...



---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 15 listopada 2009

Zmiana opon

Jakie są najczęstsze błędy i zaniedbania kierowców przed sezonem zimowym?
Przede wszystkim opony. Według specjalistów fakt że należy korzystać z dwóch kompletów opon- letnich i zimowych, powoli staje sie normą wśród polskich kierowców. Coraz więcej z nich przekonuje sie do zalet opon zimowych i regularnie zmienia ogumienie dwa razy do roku.

Pamiętaj o zmianie opon!


Autorem artykułu jest Pablo Szafran




Zima to trudny czas zarówno dla kierowców, jak i ich samochodów. Zwłaszcza w Polsce, gdzie co rusz kierowcy muszą zmagać się ze zmianami pogody, śniegiem, błotem, lodem lub złym stanem nawierzchni...

Zima to trudny czas zarówno dla kierowców, jak i ich samochodów. Zwłaszcza w Polsce, gdzie co rusz kierowcy muszą zmagać się ze zmianami pogody, śniegiem, błotem, lodem lub złym stanem nawierzchni.
Jednak dzięki odpowiedniemu przygotowaniu naszego auta, możemy przez ten trudny okres przejechać dużo łatwiej, spokojniej i bezpieczniej.
Jakie są najczęstsze błędy i zaniedbania kierowców przed sezonem zimowym?
Przede wszystkim opony. Według specjalistów fakt że należy korzystać z dwóch kompletów opon- letnich i zimowych, powoli staje sie normą wśród polskich kierowców. Coraz więcej z nich przekonuje sie do zalet opon zimowych i regularnie zmienia ogumienie dwa razy do roku. Ale i na tej płaszczyźnie pojawiają się problemy.
Podstawowym błędem, jaki popełniają kierowcy jest moment wymiany opon.
Większość z nich czeka do momentu aż pojawi się na drogach śnieg, co jest oczywiście błędem. Po pierwsze w momencie pierwszego śniegu powinniśmy już jeździć na zimowym ogumieniu. Opony letnie na śniegu stwarzają bardzo duże niebezpieczeństwo.
Nieprawdą jest że wcześniejsza wymiana opon na zimowe powoduje
ich szybkie zużycie. Opony zimowe są już rekomendowane wtedy, gdy temperatura powietrza spadnie poniżej 7 stopni Celsjusza. Poza tym wraz z pierwszym śniegiem, serwisy są zatłoczone i często na wymianę opon musimy czekać długi godziny.
Należy również pamiętać aby wymianę naszych opon powierzać w ręce specjalistów.
Dysponują oni specjalistycznym sprzętem, który zagwarantuje poprawne jej nałożenie, jak i wyważenie.


Należy także sprawdzać stan ogumienia w przypadku gdy kupujemy samochód sprowadzony z zagranicy. Bywa bowiem tak, że poprzedni właściciele użytkowali opony zimowe w okresie letnim, lub też na każdy kole jest inny rodzaj opony. Często jest i tak że takie opony są stare i mają niewłaściwy rozmiar lub też odkształcone w wyniku nie utrzymywania odpowiedniego ciśnienia w oponach.
Należy regularnie sprawdzać ciśnienie w oponach, dzięki czemu przedłuży się ich żywotność.



---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 12 listopada 2009

Prawo jazdy

Jeżdżąc autem zimą przeważnie mamy problemy z przyspieszaniem, hamowaniem, poślizgami czy wyjechaniem z koleiny, trudno oczekiwać od początkującego posiadacza prawa jazdy, że będzie automatycznie wiedział, w jaki sposób powinien się zachować w takich sytuacjach, jak opanować samochód.

Prawo jazdy zimą?


Autorem artykułu jest Małgorzata Jakubczyk




Na przestrzeni ostatnich lat posiadanie prawa jazdy przestało być traktowane jako dodatkowy atut. Rozwój cywilizacyjny doprowadził do sytuacji, w której niewielka, plastikowa karta to standardowe wyposażenie każdego portfela pełnoletniej osoby.

Bezpowrotnie minęły czasy, w których jedyną szansą na wymarzonego Fiata 126p było szczęście (często poparte znajomościami) przy zapisach i cierpliwość w dalszym oczekiwaniu. Samochód nie jest już nieosiągalnym dobrem czy luksusem, na który stać niewielu. To raczej podstawowe narzędzie pracy, dlatego pytaniem nie jest już czy robić prawo jazdy, ale gdzie i kiedy.


Według Andrzeja Świsulskiego, współwłaściciela i instruktora wrocławskiej szkoły jazdy KURSANT, najlepszym czasem na robienie kursu jazdy jest zima. Powód jest prosty - prowadzenie samochodu latem nie sprawi najmniejszych trudności jeśli nauczymy jeździć się w ekstremalnych warunkach. W przypadku ukończenia kursu w miesiącach zimowych, gdy prowadzenie samochodu wymaga większej wprawy i koncentracji, możemy nie obawiać się o nasze umiejętności, mówi pan Andrzej. Jak wiadomo, zimą warunki drogowe są zazwyczaj trudniejsze, jest ślisko lub pada deszcz. Niedoświadczony kierowca bardzo łatwo może wpaść w poślizg, a przecież nauka jazdy służy po to, aby faktycznie nauczyć kursanta bezpiecznego prowadzenia samochodu - w każdych warunkach. Jeżdżąc autem zimą przeważnie mamy problemy z przyspieszaniem, hamowaniem, poślizgami czy wyjechaniem z koleiny, trudno oczekiwać od początkującego posiadacza prawa jazdy, że będzie automatycznie wiedział, w jaki sposób powinien się zachować w takich sytuacjach, jak opanować samochód. Radziłbym również osobom, mówi pan Andrzej, które wiele lat nie prowadziły samochodu, aby wykupić przed nadejściem zimy jazdy z instruktorem, który doradzi i podpowie, jak zachować się na drodze, gdy warunki nie są komfortowe.



*artykuł przygotowany we współpracy z Andrzejem Świsulskim, instruktorem i współwłaścielem wrocławskiej szkoły jazdy KURSANT www.kursant.wroclaw.pl


---

prsolution


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 8 listopada 2009

Auto w zimie

Wizyta u mechanika przed okresem zimowym to konieczność. Warto także przejść ścieżkę diagnostyczną, np. w okręgowej stacji kontroli pojazdów, tak by sprawdzić, czy podstawowe elementy pojazdu odpowiedzialne za bezpieczeństwo podróży są sprawne - od sprawnego oświetlenia, przez hamulce, na amortyzatorach skończywszy. Koniecznie trzeba także sprawdzić pasek rozrządu, pompę wody, temperaturę zamarzania cieczy chłodzącej.

JAk przygotować auto do zimy - poradnik


Autorem artykułu jest Michał Sosiński




Uszykownie auta do zimy obejmuje nie tylko dokładne sprawdzenie stanu technicznego. Potrzebne są też drobne poprawki elementów, które na skutek działania mrozu i soli mogą ulec degradacji i przysporzyć dodatkowych kosztów.

O tym, że zima to najcięższa pora roku dla naszego pojazdu, nie trzeba raczej nikomu przypominać. Zimno i środki, które są wysypywane na nasze drogi prowadzą do szybkiego zużycia się elementów eksploatacyjnych i drogich podzespołów w autach. Wiadomo także nie od dziś, że auto do zimy trzeba odpowiednio przygotować.


1. Warto zrobić przegląd:

Wizyta u mechanika przed okresem zimowym to konieczność. Warto także przejść ścieżkę diagnostyczną, np. w okręgowej stacji kontroli pojazdów, tak by sprawdzić, czy podstawowe elementy pojazdu odpowiedzialne za bezpieczeństwo podróży są sprawne - od sprawnego oświetlenia, przez hamulce, na amortyzatorach skończywszy. Koniecznie trzeba także sprawdzić pasek rozrządu, pompę wody, temperaturę zamarzania cieczy chłodzącej.


Warto sprawdzić opony zimowe, które zakładamy już niemal wszyscy. Jeśli ich stan jest nienajlepszy warto przed zimą wymienić ogumienie smaochodu (test opon ziomowych).


Przed zimą często radzi się także, aby wymienić olej silnikowy i decydowanie należy tak zrobić. Większość producentów ma w swojej ofercie przeznaczone specjalnie do jazdy w warunkach zimowych, zazwyczaj jednak w naszym kraju stosuje się oleje do jazdy całorocznej. Zimę spokojnie przejeździmy na olejach, których oznaczenia lepkości zaczynają się od 5W, 10W i 15W. Warto pamiętać o wymianie filtru paliwa w dieslu.


2. Akumulator:

Zimą w większym stopniu korzystamy z elektrycznych elementów samochodu, które sprawiają, że alternator nie ma kiedy naładować akumulatora. Policzmy - średnio przy włączonych światłach układ elektryczny zużywa ok. 12,5 amperów, układ wtryskowy ma podobne zapotrzebowanie, ogrzewanie tylnej szyby potrzebuje ok. 10 amperów, dmuchawa wnętrza zużywa ok. 8 amperów, do tego dochodzi pompa paliwa, która potrzebuje ok. 7.

Jeżeli dodatkowo włączymy radio, wycieraczki i podgrzewane fotele, na krótkiej trasie lub podczas postoju w korku, może okazać się, że w ogóle nie będzie nadwyżki prądu. Kiedy mamy stary akumulator, może to doprowadzić do jego całkowitego wyczerpania i co za tym idzie - problemów z uruchomieniem auta.


3. Mała rysa, mały problem...

Trzeba także sprawdzić stan szyb pojazdu. Jeżeli mamy jakieś pęknięcia spowodowane, warto zastanowić się nad naprawą szyby. W specjalistycznej firmie zrobią to bez większego problemu za ułamek tego, co zapłacilibyśmy za nową szybę. Zimą bowiem na skutek dużych różnic temperatur wnętrza i powietrza na zewnątrz może się zdarzyć, że z małego pęknięcia zrobi się spore.


4. Odpryski lakieru i rysy:

Przed zimą warto także zastanowić się nad zabezpieczeniem odprysków lakieru. Często można je np. zobaczyć na przedniej części auta, gdzie uderzają kamienie spod kół jadących przed nami pojazdów ciężarowych. Tego typu miejsca, podobnie zresztą jak wszelkie otarcia i uszkodzenia powłoki lakierniczej, mogą być punktami, w których zacznie się w naszym aucie korozja. Warto także dodatkowo zakonserwować podwozie auta.


---

Adam Włodarz


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 5 listopada 2009

Zabytki motoryzacji

Chcemy spotykać się z innymi ludźmi zafascynowanymi angielskimi i amerykańskimi samochodami. Wymieniać doświadczenia, pomagać sobie wzajemnie w zdobywaniu części i literatury. Nie ma dla nas znaczenia, czy ktoś ma taki wóz, czy dopiero o nim marzy

Skowronek


Autorem artykułu jest Waldemar Matysiak




Prawda o amerykańskiej motoryzacji na przykładzie "Skowronka" - Buick Skylark Convertible z 1964 roku. Krótkie streszczenie dziejów auta w Polsce po 2000 roku.

Sezon 1964. Prawie 8 milionów sprzedanych samochodów. Większość w drogich wersjach luksusowych i sportowych. 70 procent ma silniki V8. Debiutuje szybki Pontiac GTO. Błyskawiczny sukces odnosi Ford Mustang. Motoryzacja w Stanach przeżywa złoty wiek. Nawet wozy średniej klasy imponują rozmiarami i bogatym wyposażeniem.


Bogaty Szwajcar zamawia kabriolet Buick Skylark. Buick w koncernie General Motors zajmuje miejsce tuż za ekskluzywnym Cadillakiem. Skylark po polsku znaczy skowronek. Na Starym Kontynencie dorównuje Mercedesom. Sprowadzony do alpejskiego kraju egzemplarz ma wszystko, co powinien. Elektryczne silniczki podnoszą i opuszczają szyby dach oraz ustawiają fotele, automatyczną przekładnię. Ośmiocylindrowy silnik o pojemności 5 litrów, rozwijał moc 150 koni mechanicznych.


Rok 2001. Po fatalnym 2000, gdy sprzedano niespełna 480 tys. aut, nadchodzi jeszcze gorszy okres. Motoryzacja w Polsce jest w dołku.


Na niektóre samochody popyt jest zawsze. Robert Dudzik sprowadza Buicka ze Szwajcarii. Wóz ma odrestaurowaną blacharkę i zrobioną mechanikę. Nad Wisłą dostaje nowy lakier i skórzaną tapicerkę. Przez 35 lat przejechał 126 tys. km. Na "setkę" pali 15-20 litrów benzyny. Przy spokojnej jeździe nawet 14.


- Wszędzie budzi sensację. Paru kierowców spowodowałoby wypadek. Tak się zapatrzyli - opowiada Robert. Na ostatnim Pikniku Country w Mrągowie dostał od Korneliusza Pacudy specjalną nagrodę, lisią kitę.


Wsiadamy. Drzwi zamykają się siłą rozpędu. Robert przekręca kluczyk. Daleko za nami, z podwójnych rur wydechowych dobywa się basowe burczenie. Auto odbija od krawężnika.


Przyspieszamy. Maska leciutko się unosi. Płyniemy nad nierównościami ulicy Puławskiej w Warszawie. Ten, kto powiedział, że "amerykan" to koszmar w ruchu miejskim, chyba nigdy nie jeździł wozem większym od przecinka. Zza kierownicy widać wyraźnie, gdzie Buick się zaczyna, i gdzie kończy. Doskonałe wspomaganie kierownicy i mały promień skrętu pozwalają zawracać prawie w miejscu. Mijamy mocno stuningowanego "Garbusa". Jego pasażerowie patrzą w naszą stronę. Robert macha im ręką. Odpowiadają w ten sam sposób.


- Właściciele takich samochodów rozumieją się bez słów. Amerykańskie krążowniki, angielskie wozy sportowe, "Garbusy" mają duszę - Robert Dudzik wierzy, że w naszym kraju jest wielu miłośników samochodowej klasyki. Dlatego zajął się sprowadzaniem starych Cadillaków, Fordów, Jaguarów... Wraz z kolegą, Robertem Dombrowickim i kilkoma zaufanymi mechanikami doprowadzają je do idealnego stanu. Organizują R&R Oldtimers Club.


- Chcemy spotykać się z innymi ludźmi zafascynowanymi angielskimi i amerykańskimi samochodami. Wymieniać doświadczenia, pomagać sobie wzajemnie w zdobywaniu części i literatury. Nie ma dla nas znaczenia, czy ktoś ma taki wóz, czy dopiero o nim marzy - tłumaczy Dudzik. - Chcemy organizować sobotnie imprezy z grillem, piwem i dobrą muzyką. Dobrą, to znaczy latynoamerykańską, country, starym rockiem. No i oczywiście wspólne wypady za miasto.


Zajeżdżamy na plac przy Płowieckiej. Choć to godziny szczytu bez problemów przejechaliśmy całą Warszawę, z zachodu na wschód. Przed warsztatem stoją dwa Jaguary i Cadillac Eldorado z 1972 r. Przy płocie rarytas, Cadillac Fleetwood 60 Special z 1959, z największymi ogonami jakie kiedykolwiek dźwigał samochód! Auta czekają na renowację. W końcu jeden skowronek wiosny nie czyni. Czy jakoś tak...


---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 4 listopada 2009

Opony

Jako narzędzie zarządzania ogumieniem, chip przechowuje informacje dotyczące historii opony oraz unikalny kod identyfikacyjny. Na każdym etapie eksploatacji opony warsztat naprawczy może ją zidentyfikować używając ręcznych czytników.

Inteligentne opony


Autorem artykułu jest Pablo Szafran




Dwie główne innowacje technologiczne koncernu Goodyear staną się rzeczywistością na europejskim rynku opon do samochodów ciężarowych do końca przyszłego roku. Są to „Inteligentna Opona” wyposażona w mikrochip oraz „Opona Nieprzebijalna” z wbudowanym środkiem uszczelniającym.

Dwie główne innowacje technologiczne koncernu Goodyear staną się rzeczywistością na europejskim rynku opon do samochodów ciężarowych do końca przyszłego roku. Są to „Inteligentna Opona” wyposażona w mikrochip oraz „Opona Nieprzebijalna” z wbudowanym środkiem uszczelniającym. Pierwsza z nich jest w fazie prób, druga jest już w sprzedaży na niektórych rynkach.
Opona z chipem jest projektem realizowanym przez Goodyeara wspólnie z firmą Siemens VDO. Koncepcja jest prosta: w każdą oponę jest wbudowany mikrochip, który pozwala zidentyfikować dane opony oraz zmierzyć ciśnienie i temperaturę. Istnieją tu dwa obszary funkcjonalne – monitoring pokładowy oraz zarządzanie ogumieniem poza pojazdem. W samochodzie czytniki chipów umieszczone są na podwoziu i pozwalają kierowcy śledzić ciśnienie w oponach oraz temperaturę, ostrzegając o zbliżającej się awarii. Dzięki temu kierowca ma możliwość szybkiej reakcji, zmniejszając w ten sposób ryzyko wypadku lub kosztów związanych z awarią.
Jako narzędzie zarządzania ogumieniem, chip przechowuje informacje dotyczące historii opony oraz unikalny kod identyfikacyjny. Na każdym etapie eksploatacji opony warsztat naprawczy może ją zidentyfikować używając ręcznych czytników. W ten sposób system zarządzania może zapisywać, kiedy opona była rowkowana, bieżnikowana czy naprawiana. W połączeniu z innymi systemami Goodyeara, takimi jak FleetOnlineSolutions, właściciel samochodu może śledzić ogumienie floty oraz optymalizować jego użycie.
Wprowadzenie tego rozwiązania obejmować będzie trzy etapy.


Pierwszy, doświadczalny, jest realizowany właśnie w zaprzyjaźnionych flotach, obejmuje wbudowanie w oponę chipu identyfikującego oponę. Chip staje się integralną częścią opony i pozostaje aktywny przez cały czas jej eksploatacji, włącznie z bieżnikowaniem. Informacje przechowywane przez chip obejmują rozmiar opony, unikalny identyfikator, dane produkcji oraz własne informacje klienta, jeśli takowe są wymagane. Używając systemu Identyfikacji Radiowej RFID (Radio Frequency Identification), ręczny czytnik jest w stanie zidentyfikować każda oponę, przyspieszając proces zarządzania ogumieniem i czyniąc go bardziej czytelnym. Drugi etap pozwala na zapisanie ciśnienia w oponie, jej temperatury, a nawet zużycia bieżnika. Przy użyciu automatycznych stacji odczytu operator floty, sprzedawca TruckForce oraz system Goodyear FleetOnlineSolutions będą mogły automatycznie i na bieżąco monitorować stan ogumienia floty, ułatwiając optymalizację jego eksploatacji celem zwiększenia żywotności opon i zredukowania kosztów. Etap trzeci to integracja chipowego systemu monitorowania z pokładową jednostką systemu zarządzania. Urządzenia zamontowane na samochodzie odczytują informacje z chipów i przekazują je kierowcy poprzez wyświetlacz. Zapewnia to ciągłą kontrolę powietrza w oponach celem zwiększenia oszczędności i żywotności opon oraz – w przypadku wykrycia spadku ciśnienia lub wzrostu temperatury – możliwość podjęcia wymaganych działań zanim dojdzie do awarii czy wypadku. Oprócz tych informacji zapisywany jest także przebieg opony oraz inne przydatne informacje, takie jak np. odległość przejechana na niedopompowanych oponach. Te dane z kolei mogą być wprowadzone do szerszego systemu zarządzania ogumieniem, takiego jak FleetOnlineSolutions.


Inteligentne opony” będą w przyszłości mogły przekazywać informacje do tego systemu umożliwiając w ten sposób planowanie konserwacji w najbardziej dogodnym miejscu i czasie. Kolejną zaletą jest to, iż informacja przechowywana w chipie czyni oponę łatwą do zidentyfikowania, a umieszczenie na oponach specjalnego logo może działać odstraszająco na złodziei.


---

Pablo


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 2 listopada 2009

Wypadek

Kolizja- jest to zderzenie lub uszkodzenie pojazdu, w którym żadna osoba nie odniosła obrażeń, ani nie poniosła śmierci. Obecność policji nie jest obowiązkowa.
Stłuczka- jest to potoczna nazwa kolizji, w której samochody są lekko zniszczone, np. mają rozbite tylko lampy

Co robić w przypadku kolizji drogowej?


Autorem artykułu jest Artur Olędzki




Szczególnie późną jesienią, oprócz grypy, narażeni jesteśmy na kolizje drogowe (stłuczki). Na przykładzie, opisałem jak postępować w takim przypadku.

W chwili, kiedy piszę ten artykuł jest jesień - ta najgorsza. Ciemno, zimno, cały czas pada. Słońca nie widziałem od dwóch tygodni. Ciśnienie niskie, nic się nie chce, ale często trzeba wsiąść w samochód i jechać Teraz wyobraź sobie, że prawie każdy się tak podle czuje, źle bo ciśnienie, źle bo szef coś mu nagadał, do tego ślisko i mokro, i prawie nic nie widać. Właśnie stworzyły się idealne warunki do stłuczki, inaczej kolizji drogowej. Mało ważne czyja to będzie wina, jadąc samochodem zawsze musimy być na to przygotowani. Kolizja ma to do siebie, że może się zdarzyć, nawet wtedy, kiedy tylko chcemy podjechać do sklepu te 300 metrów.


Kolizja- jest to zderzenie lub uszkodzenie pojazdu, w którym żadna osoba nie odniosła obrażeń, ani nie poniosła śmierci. Obecność policji nie jest obowiązkowa.
Stłuczka- jest to potoczna nazwa kolizji, w której samochody są lekko zniszczone, np. mają rozbite tylko lampy

Nie chciało mi się, ale musiałem jechać do tego sklepu. Zmrok, mało widać. Nagle kątem oka widzę, że z prawej coś wyjeżdża. Noga na hamulec kierownica w lewo – za późno. Słyszeliście kiedyś ten bardzo charakterystyczny odgłos? Jest bardzo głuchy, nieprzyjemny. To odgłos gniecionej blachy. Wysiadłem. Idąc w stronę tamtego idioty, jeszcze spojrzałem na swoje auto. Prawa część nadkola, reflektor i maska to już wspomnienie.Na szczęście kretyn wysiada, więc nic poważnego mu się nie stało. Pytam się - wszystko OK?. Trochę niewyraźnie, ale twierdzi, że nic mu nie jest. Przyglądam się mu przez moment - normalny gościu, ani nie stereotypowa blondynka, ani moherowy dziadek.


Zaczynają trąbić… trzeba posprzątać ten bałagan.Pierwsza i najważniejsza sprawa, upewniam się jeszcze raz czy gościowi nic faktycznie się nie stało. Ztego, co widzę i słyszę nic mu nie jest. Jakiemuś innemu kierowcy, który trąbił jak głupi, bochce przejechać, zdążył rzucić soczystą wiązanką. Ja też jestem cały, jechałem dość wolno, pasy mnie przytrzymały, o nic się nie uderzyłem. Warto jednak pamiętać, żeby przy takich okazjach, jednak zgłosić się do lekarza. Mogą się zdarzyć, bardzo groźne nawet dla życia, urazy wewnętrzne, których z początku ani nie widać, ani nie czuć.


Pierwsza sprawa to upewnić się czy nie ma rannych lub zabitych- ok. zrobione.


Typowa kolizja, jaka się zdarza każdego dnia w dużym mieście.Teraz mamy tylko, albo aż, dwa rozbite samochody, z którymi trzeba coś zrobić. Moje auto bardziej zawadza i tamuje ruch, więc mówię, żeby mi pomógł go przepchnąć. Jednak za nim się to do tego zabierzemy robię kilka fotek aparatem z komórki, pewnie i tak nić nie będzie widać, bo już jest ciemno, ale ustawienie samochodów powinno się dać ustalić. Próbuję mojego jeszcze odpalić, ale nie daje się. Pchamy, ciężko, słyszę jak jakaś blacha zaczepia o koło. W końcu się udało. Jeszcze biorę jakiś kamień i rysując po asfalcie zaznaczam gdzie stało, (tak na wszelki wypadek). Drugie bez problemu odpaliło, gościu odjechał kawałek i ruch został przywrócony. Mimo, że stoi na chodniku, włączył awaryjne i wyciąga trójkąt ostrzegawczy –ok!.


Po drugie usunąć pojazdy tak, żeby nie tamowały ruchu, szybko, ale spokojnie i nie nerwowo, jeżeli nie jest to możliwe należy użyć trójkąta ostrzegawczego ok. – zrobione.


Przypomniałem sobie, że powinienem postarać się o świadków, trzeba było poprosić o dane osobowe, albo, chociaż pospisywać nr rejestracyjne ich samochodów. Za późno każdemu się spieszy, a że widzieli, że nikomu nic się nie stało pojechali sobie wszyscy –echh.


Podchodzę do gościa, jeszcze raz się pytam czy wszystko OK., tak nic mi nie jest- odpowiada. Pyta się mnie - co robimy?. Zastanawiam się czy wzywać policję. Powinienem wezwać obowiązkowo, kiedy podejrzewałbym, że jest pijany. Jeżeli, któryś z nas byłby ranny również pogotowie.


Pytam się czy zdaje sobie sprawę, że wyjechał mi, nie ustąpił pierwszeństwa. Twierdzi, że mnie nie widział, ale faktycznie to on miał „ustąp pierwszeństwa”, więc jego wina. Dobrze, myślę sobie, chociaż z tym nie będzie problemu, gościu przynajmniej na razie przyznaje się do winy. Jeszcze przez chwilę rozmawiamy jak to się stało. Oglądam jego polisę oraz dowód rejestracyjny – wygląda, że wszystko jest w porządku. Żaden z nas nie jest pijany, ustalona wina, dokumenty wydają się być w porządku – OC jest, przegląd jest ważny, dlatego faktycznie nie ma przesłanek, żeby wzywać policję. Wyciągam ze schowka tzw. druk stłuczkowy. Ten dokument tak samo wygląda w całej Europie.


Wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym - Pobierz.


Zaczynamy go we dwóch wypełniać. Gościu – z papierów wynika, że ma na imię Andrzej pytasię mnie, a co by było gdybym nie miał tego druku? Odpowiadam, że wtedy trzeba by było to jakoś inaczej napisać. Zawsze jest potrzebne: imię i nazwisko kierowców, oraz właścicieli (przecież nie musisz jechać własnym autem) do tego:


- dokładne miejsce i czas zdarzenia


- numery rejestracyjne pojazdów, które uczestniczyły w kolizji


- numery polis OC i nazwy firm ubezpieczeniowych


- przebieg zdarzenia, opisanego jak najdokładniej, jakiś szkic sytuacyjny, kto i gdzie znajdował się w chwili kolizji


- wszystkie strony muszą się podpisać pod takim „dokumentem”.


Wypełniliśmy druk stłuczkowy i kiedy już chciał się zająć własnymi sprawami, przypomniałem sobie, że potrzebny jest jeszcze jeden dokument „oświadczenie o winie” Trochę z niechęcią, ale kiedy w końcu razem skomponowaliśmy takie oświadczenie, Andrzej go podpisał. Nikt nie lubi podpisywaćoświadczenia o własnej winie. Tam było napisane coś takiego:„Ja Andrzej legitymujący się dowodem nr oświadczam, że w dniu tym i tym z mojej winy doszło do kolizji, kierując pojazdem marki o nr rejestracyjnym chcąc przejechać skrzyżowanie ulic, nie zauważyłem prawidło jadącego pojazdu marki nr rejestracyjny wymusiłem pierwszeństwo”. Coś takiego będzie mi to potrzebne, kiedy udam się do ubezpieczyciela Andrzeja.


Było już późno, dlatego też nie daliśmy radę podjechać od razu do inspektoratu, umówiliśmy się, że następnego dnia tam się udamy. I tak, i tak winny musi osobiście potwierdzić przebieg wypadku, teoretycznie powinno to przyśpieszyć wszystkie procedury.


Zanim się pożegnaliśmy ( o dziwo – już nie chciałem go zabijać) przy Andrzeju zadzwoniłem jeszcze do jego ubezpieczyciela, numer był na polisie. Musiałem jeszcze raz opowiedzieć, co się wydarzyło. Sprawa, bo od tej pory ta kolizja tak się zaczęła nazywać dostała swój numer, na który miałem się potem powoływać w przyszłości. Za natychmiastowe zgłoszenie szkody dostałem propozycję odholowania i wstępnych oględzin, ok. w sumie, dlaczego nie.Z Andrzejem pożegnaliśmy się już bez gniewu, on odjechał o własnych siłach, ja jeszcze jakiś 40 minut czekałem na lawetę.


Na drugi dzień w inspektoracie umówiłem się z rzeczoznawcą żeby wycenił mi szkody. Przyjechał porobił zdjęcia, opisał, co i jak, dał do podpisania formularz z wyceną szkody. Miałem do wyboru albo zgarnąć kasę i we własnym zakresie naprawiać albo zlecić naprawę warsztatowi, który już bez mojego pośrednictwa rozliczy się ubezpieczycielem. Wybrałem drugie rozwiązanie, ponieważ wysokość szkody wydawała się zbyt mała. Potem się dowiedziałem, że miałem rację, bo do naprawy była jeszcze jedna rzecz, której rzeczoznawca nie uwzględnił.


Wiem, że każda stłuczka czy kolizja to nerwy. W pierwszej chwili miałem ochotę udusić gościa gołymi rękami. Zaraz jednak się okazało, że pomógł mi usunąć samochód z drogi. Potem okazał się sympatycznym facetem. Bez problemu przyznał się do winy. Potem współpracował żebyśmy jak najszybciej doprowadzili samochody do pełnej sprawności. Jego szkody były mniejsze, w miarę szybko dostał kasę z AC. Nie zawsze da się wszystko przewidzieć, dlatego jak wyżej pisałem warto mieć ten druk stłuczkowy przy sobie. Z Andrzejem czasami się widzimy w sklepie, kolegami nie jesteśmy, ale dzień dobry sobie mówimy.


Jak Wy sobie poradziliście w takim wypadku-kolizji? Czy zawsze dzwoniliście na policję?


Jak się zachowywaliście? Jakie błędy popełniliście, na które inni powinni uważać?



Artur Olędzki


{Gapiart}


Tego w szkole się nie dowiesz - www.oledzki.com - Praktyczny Uniwersytet


---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wypadek

Kolizja- jest to zderzenie lub uszkodzenie pojazdu, w którym żadna osoba nie odniosła obrażeń, ani nie poniosła śmierci. Obecność policji nie jest obowiązkowa.
Stłuczka- jest to potoczna nazwa kolizji, w której samochody są lekko zniszczone, np. mają rozbite tylko lampy

Co robić w przypadku kolizji drogowej?


Autorem artykułu jest Artur Olędzki




Szczególnie późną jesienią, oprócz grypy, narażeni jesteśmy na kolizje drogowe (stłuczki). Na przykładzie, opisałem jak postępować w takim przypadku.

W chwili, kiedy piszę ten artykuł jest jesień - ta najgorsza. Ciemno, zimno, cały czas pada. Słońca nie widziałem od dwóch tygodni. Ciśnienie niskie, nic się nie chce, ale często trzeba wsiąść w samochód i jechać Teraz wyobraź sobie, że prawie każdy się tak podle czuje, źle bo ciśnienie, źle bo szef coś mu nagadał, do tego ślisko i mokro, i prawie nic nie widać. Właśnie stworzyły się idealne warunki do stłuczki, inaczej kolizji drogowej. Mało ważne czyja to będzie wina, jadąc samochodem zawsze musimy być na to przygotowani. Kolizja ma to do siebie, że może się zdarzyć, nawet wtedy, kiedy tylko chcemy podjechać do sklepu te 300 metrów.


Kolizja- jest to zderzenie lub uszkodzenie pojazdu, w którym żadna osoba nie odniosła obrażeń, ani nie poniosła śmierci. Obecność policji nie jest obowiązkowa.
Stłuczka- jest to potoczna nazwa kolizji, w której samochody są lekko zniszczone, np. mają rozbite tylko lampy

Nie chciało mi się, ale musiałem jechać do tego sklepu. Zmrok, mało widać. Nagle kątem oka widzę, że z prawej coś wyjeżdża. Noga na hamulec kierownica w lewo – za późno. Słyszeliście kiedyś ten bardzo charakterystyczny odgłos? Jest bardzo głuchy, nieprzyjemny. To odgłos gniecionej blachy. Wysiadłem. Idąc w stronę tamtego idioty, jeszcze spojrzałem na swoje auto. Prawa część nadkola, reflektor i maska to już wspomnienie.Na szczęście kretyn wysiada, więc nic poważnego mu się nie stało. Pytam się - wszystko OK?. Trochę niewyraźnie, ale twierdzi, że nic mu nie jest. Przyglądam się mu przez moment - normalny gościu, ani nie stereotypowa blondynka, ani moherowy dziadek.


Zaczynają trąbić… trzeba posprzątać ten bałagan.Pierwsza i najważniejsza sprawa, upewniam się jeszcze raz czy gościowi nic faktycznie się nie stało. Ztego, co widzę i słyszę nic mu nie jest. Jakiemuś innemu kierowcy, który trąbił jak głupi, bochce przejechać, zdążył rzucić soczystą wiązanką. Ja też jestem cały, jechałem dość wolno, pasy mnie przytrzymały, o nic się nie uderzyłem. Warto jednak pamiętać, żeby przy takich okazjach, jednak zgłosić się do lekarza. Mogą się zdarzyć, bardzo groźne nawet dla życia, urazy wewnętrzne, których z początku ani nie widać, ani nie czuć.


Pierwsza sprawa to upewnić się czy nie ma rannych lub zabitych- ok. zrobione.


Typowa kolizja, jaka się zdarza każdego dnia w dużym mieście.Teraz mamy tylko, albo aż, dwa rozbite samochody, z którymi trzeba coś zrobić. Moje auto bardziej zawadza i tamuje ruch, więc mówię, żeby mi pomógł go przepchnąć. Jednak za nim się to do tego zabierzemy robię kilka fotek aparatem z komórki, pewnie i tak nić nie będzie widać, bo już jest ciemno, ale ustawienie samochodów powinno się dać ustalić. Próbuję mojego jeszcze odpalić, ale nie daje się. Pchamy, ciężko, słyszę jak jakaś blacha zaczepia o koło. W końcu się udało. Jeszcze biorę jakiś kamień i rysując po asfalcie zaznaczam gdzie stało, (tak na wszelki wypadek). Drugie bez problemu odpaliło, gościu odjechał kawałek i ruch został przywrócony. Mimo, że stoi na chodniku, włączył awaryjne i wyciąga trójkąt ostrzegawczy –ok!.


Po drugie usunąć pojazdy tak, żeby nie tamowały ruchu, szybko, ale spokojnie i nie nerwowo, jeżeli nie jest to możliwe należy użyć trójkąta ostrzegawczego ok. – zrobione.


Przypomniałem sobie, że powinienem postarać się o świadków, trzeba było poprosić o dane osobowe, albo, chociaż pospisywać nr rejestracyjne ich samochodów. Za późno każdemu się spieszy, a że widzieli, że nikomu nic się nie stało pojechali sobie wszyscy –echh.


Podchodzę do gościa, jeszcze raz się pytam czy wszystko OK., tak nic mi nie jest- odpowiada. Pyta się mnie - co robimy?. Zastanawiam się czy wzywać policję. Powinienem wezwać obowiązkowo, kiedy podejrzewałbym, że jest pijany. Jeżeli, któryś z nas byłby ranny również pogotowie.


Pytam się czy zdaje sobie sprawę, że wyjechał mi, nie ustąpił pierwszeństwa. Twierdzi, że mnie nie widział, ale faktycznie to on miał „ustąp pierwszeństwa”, więc jego wina. Dobrze, myślę sobie, chociaż z tym nie będzie problemu, gościu przynajmniej na razie przyznaje się do winy. Jeszcze przez chwilę rozmawiamy jak to się stało. Oglądam jego polisę oraz dowód rejestracyjny – wygląda, że wszystko jest w porządku. Żaden z nas nie jest pijany, ustalona wina, dokumenty wydają się być w porządku – OC jest, przegląd jest ważny, dlatego faktycznie nie ma przesłanek, żeby wzywać policję. Wyciągam ze schowka tzw. druk stłuczkowy. Ten dokument tak samo wygląda w całej Europie.


Wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym - Pobierz.


Zaczynamy go we dwóch wypełniać. Gościu – z papierów wynika, że ma na imię Andrzej pytasię mnie, a co by było gdybym nie miał tego druku? Odpowiadam, że wtedy trzeba by było to jakoś inaczej napisać. Zawsze jest potrzebne: imię i nazwisko kierowców, oraz właścicieli (przecież nie musisz jechać własnym autem) do tego:


- dokładne miejsce i czas zdarzenia


- numery rejestracyjne pojazdów, które uczestniczyły w kolizji


- numery polis OC i nazwy firm ubezpieczeniowych


- przebieg zdarzenia, opisanego jak najdokładniej, jakiś szkic sytuacyjny, kto i gdzie znajdował się w chwili kolizji


- wszystkie strony muszą się podpisać pod takim „dokumentem”.


Wypełniliśmy druk stłuczkowy i kiedy już chciał się zająć własnymi sprawami, przypomniałem sobie, że potrzebny jest jeszcze jeden dokument „oświadczenie o winie” Trochę z niechęcią, ale kiedy w końcu razem skomponowaliśmy takie oświadczenie, Andrzej go podpisał. Nikt nie lubi podpisywaćoświadczenia o własnej winie. Tam było napisane coś takiego:„Ja Andrzej legitymujący się dowodem nr oświadczam, że w dniu tym i tym z mojej winy doszło do kolizji, kierując pojazdem marki o nr rejestracyjnym chcąc przejechać skrzyżowanie ulic, nie zauważyłem prawidło jadącego pojazdu marki nr rejestracyjny wymusiłem pierwszeństwo”. Coś takiego będzie mi to potrzebne, kiedy udam się do ubezpieczyciela Andrzeja.


Było już późno, dlatego też nie daliśmy radę podjechać od razu do inspektoratu, umówiliśmy się, że następnego dnia tam się udamy. I tak, i tak winny musi osobiście potwierdzić przebieg wypadku, teoretycznie powinno to przyśpieszyć wszystkie procedury.


Zanim się pożegnaliśmy ( o dziwo – już nie chciałem go zabijać) przy Andrzeju zadzwoniłem jeszcze do jego ubezpieczyciela, numer był na polisie. Musiałem jeszcze raz opowiedzieć, co się wydarzyło. Sprawa, bo od tej pory ta kolizja tak się zaczęła nazywać dostała swój numer, na który miałem się potem powoływać w przyszłości. Za natychmiastowe zgłoszenie szkody dostałem propozycję odholowania i wstępnych oględzin, ok. w sumie, dlaczego nie.Z Andrzejem pożegnaliśmy się już bez gniewu, on odjechał o własnych siłach, ja jeszcze jakiś 40 minut czekałem na lawetę.


Na drugi dzień w inspektoracie umówiłem się z rzeczoznawcą żeby wycenił mi szkody. Przyjechał porobił zdjęcia, opisał, co i jak, dał do podpisania formularz z wyceną szkody. Miałem do wyboru albo zgarnąć kasę i we własnym zakresie naprawiać albo zlecić naprawę warsztatowi, który już bez mojego pośrednictwa rozliczy się ubezpieczycielem. Wybrałem drugie rozwiązanie, ponieważ wysokość szkody wydawała się zbyt mała. Potem się dowiedziałem, że miałem rację, bo do naprawy była jeszcze jedna rzecz, której rzeczoznawca nie uwzględnił.


Wiem, że każda stłuczka czy kolizja to nerwy. W pierwszej chwili miałem ochotę udusić gościa gołymi rękami. Zaraz jednak się okazało, że pomógł mi usunąć samochód z drogi. Potem okazał się sympatycznym facetem. Bez problemu przyznał się do winy. Potem współpracował żebyśmy jak najszybciej doprowadzili samochody do pełnej sprawności. Jego szkody były mniejsze, w miarę szybko dostał kasę z AC. Nie zawsze da się wszystko przewidzieć, dlatego jak wyżej pisałem warto mieć ten druk stłuczkowy przy sobie. Z Andrzejem czasami się widzimy w sklepie, kolegami nie jesteśmy, ale dzień dobry sobie mówimy.


Jak Wy sobie poradziliście w takim wypadku-kolizji? Czy zawsze dzwoniliście na policję?


Jak się zachowywaliście? Jakie błędy popełniliście, na które inni powinni uważać?



Artur Olędzki


{Gapiart}


Tego w szkole się nie dowiesz - www.oledzki.com - Praktyczny Uniwersytet


---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

interesujące blogi

  • Sufity podwieszane - Sufity podwieszane - aranżacje wyjątkowego wnętrza Autor: *Tasia Nina Góral* Ktoś kto ceni niepowtarzalność i wyjątkowość w wystroju swojego mieszkania c...
  • Neapol - Południowe Włochy Autor: *Ron Midway* Południowe Włochy to zupełnie inny świat w porwaniu z tymi z północy. Część osób, która zna popularne wśród polaków...
  • Powrót naszych "bohaterów" euro 2016 - To co zrobili z wami kibice na lotnisku to tak naprawdę pokazuje gdzie mają was i ten kraj - przegrywać też trzeba umieć, ale tu nie chodzi o przegraną bo ...
  • Darmowy antywirus - Jeżeli jeszcze nie masz programu antywirusowego to koniecznie zainstaluj jakąś ochronę swojego laptopa np. Avast. darmowa wersja tego programu jest dostępn...
  • ładowarki - Przenośne ładowarki do telefonów, do czego służą? Autor: *Andrzej Bastian* Jak się Tobie wydaje, co jest najsłabszą stroną obecnych telefonów komórkowych...
  • Used Cars - Taking the vehicle for a test drive is one of the most important things to be done when buying a used car. Chances are you would want to know whether or no...
  • Jak sprzedać samochód - Przygotuj się do odpowiedzi na pytania – czy auto posiada jakieś usterki, czy uległo wypadkowi, co wypadałoby w nim wymienić. Nie ma sensu zatajać niedocią...